Relacja z wyjazdu operowego do Paryża

Długo wyczekiwany wyjazd operowy naszych członków do Paryża miał miejsce w dniach 26-29 czerwca 2015 roku. Głównym celem podróży była słynna Opera Garnier. Zdobyliśmy bilety dla całej naszej grupy na spektakl Alcesta Christopha Willibalda Gluck’a. Spektakl w wykonaniu słynnej Orchestre des Musiciens du Louvre Grenoble pod Markiem Minkowskim było wystarczającą rekomendacją.

W tym czasie w Paryżu w Théâtre des Champs Élysées wystawiano operę Maria Stuarda Gaetano Donizetti’ego. Udało się zdobyć bilety również na ten spektakl. W dniu przylotu do Paryża, na lotnisku czekał na nas wynajęty autokar oraz przewodniczka Danuta Pareńska, która podczas przedłużającej się drogi do hotelu (przy Boulevard des Italiens 32 w okolicy Opery  Garnier) komentowała to, co widzieliśmy przejeżdżając przez Montmartre – tłumy ciemnoskórych obywateli czekających na zachód słońca by zasiąść do posiłku, jako że był właśnie czas ramadanu.
Po zakwaterowaniu grupy udaliśmy się do restauracji Chez Clement Opera przy Buelvard des Capucines naprzeciwko Opery Garnier, gdzie czekała na nas zamówiona kolacja. W menu znalazły się słynne escargots – ślimaki oraz wołowina po burgundzku, wraz z deserem w postaci czekoladowej kompozycji lodów. Tak nakarmieniu i napojeni dobrym francuskim winem udaliśmy się na wieczorny spacer po Place de l’Opera gdzie kawiarnie tętnią życiem do późnych godzin nocnych. W ciągu dnia rejon ten jest królestwem handlu (mieszczą się tu trzy najważniejsze banki francuskie) i turystyki. Są tu najróżniejsze sklepy – od najbardziej ekskluzywnych, wokół Place de l’Opera, aż po bardzo popularne, dostępne dla przeciętnego przybysza.
Ciepły wieczór, urok okolic Les Grands Boulevards oraz bliskość hotelu prowokowały do kontynuowania wieczoru we wspólnym towarzystwie. Ulica, przy której znajdował się nasz hotel to jeden z ośmiu szerokich bulwarów (Madeleine, Capucines, Italiens, Montmartre, Poissonniere, Bonne Nouvelle. St. Denis i St. Martin), które powstały na miejscu niepotrzebnych fortyfikacji miejskich. Nazwa tych eleganckich promenad pochodzi od holenderskiego słowa bolwerk, oznaczającego bastion lub wał ochronny.
Rano, zaraz po śniadaniu, o godz. 8-mej zostaliśmy zabrani autokarem na Pola Marsowe pod Wieżę Eiffla, bowiem mieliśmy wykupione trzy miesiące wcześniej bilety na wyjazd na szczyt Wieży na godz. 9-tą . Wyjechaliśmy jako pierwsi, co pozwoliło nam uniknąć tłumów, które powoli wypełniały windy i platformy na szczycie. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem konstrukcji tego symbolu Paryża oraz pobytu na wysokości 300 m i widokami, jakie rozciągały się z tej wysokości.
Po opuszczeniu Wieży, u jej stóp rozdano nam słuchawki z nadajnikami, które pozwoliły nam słyszeć nasza przewodniczkę w czasie wędrówki po Paryżu. Następnie przeszliśmy pieszo na nadbrzeże Sekwany, do przystanku Batobusa – statku wycieczkowego. Odbyliśmy piękną wycieczkę po tej „pięknej blondynce ze śmiejącymi się oczami”, jak nazywają tę rzekę Francuzi. Żadne inne miasto nie jest tak silnie związane z rzeką jak właśnie Paryż – mówiła nam przewodniczka. Sekwana jest bazą stałych odniesień: odległości mierzone są od rzeki, kolejność numerów domów jest wyznaczana właśnie od niej, ona też dzieli miasto na dwa odrębne obszary – prawobrzeżną część Paryża na północy ( Rive Droite ) i część lewobrzeżną (Rive Gauche) na południu. Sekwana jest pełna życia i ruchu. Statkiem płynęliśmy aż do przystanku Île de la Cité, gdzie wysiedliśmy i udaliśmy się pieszo w kierunku Katedry Notre Dame. Ten wspaniały przykład średniowiecznej architektury francuskiej zastaliśmy otoczony barierkami z powodu uroczystości odbywającej się w jej wnętrzu – święcenia kapłańskie. Na zewnątrz Katedry umiejscowiono widownię oraz dwa duże ekrany transmitujące uroczystość dla tych, którzy nie zmieścili się wewnątrz. Okolica była obstawiona przez uzbrojonych antyterrorystów oraz ochroniarzy podobnie jak Wieża Eiffla prawdopodobnie ze względu na akty terroru, jakie miały miejsce dzień wcześniej we Francji. Nie udało się nam więc zwiedzić słynnej Notre Dame. Rozpoczęliśmy spacer po wyspie Île de la Cité słuchając naszej przewodnik. Wyspa ta jest najstarszą częścią Paryża, gdzie zaczęła się historia tego miasta.  Pont St. Luis łączy wschodnią część wyspy z mniejszą od niej Île Saint-Louis. Istniejące tu niegdyś podmokłe pastwisko zostało przekształcone w XVII w elegancką dzielnicę rezydencji. Wyspa ta jest ulubionym miejscem Polonii paryskiej. Tu znajduje się  Hôtel Lambert, w którym kiedyś zbierała się śmietanka Wielkiej Emigracji, a także Biblioteka Polska i Muzeum Mickiewicza. Tu tez mieszkała Maria Skłodowska – Curie.
Następnie pojechaliśmy autobusem miejskim kilka przystanków pod Operę Garnier, mieliśmy bowiem wykupione bilety na zwiedzanie Muzeum Opery. Do tego małego, uroczego muzeum wchodzi się przez dawne prywatne wejście cesarza. W 1858 r. Orsini przed gmachem starej opery dokonał nieudanego zamachu na cesarza Napoleona III. Dlatego w nowym budynku Charles Garnier zaprojektował od strony wschodniej specjalny pawilon z osobnym podjazdem, tak aby monarcha mógł bezpiecznie wysiadać z powozu. Muzeum poświęcone jest historii opery; są tu ogromne zbiory partytur, rękopisów, fotografii, pamiątek po artystach. Zobaczyliśmy modele scenografii i popiersia sławnych kompozytorów. W skład muzeum wchodzi też wspaniała biblioteka zawierająca książki i rękopisy poświęcone teatrowi, tańcowi i muzyce.
Po zwiedzeni całego gmachu Palais Garnier, w czasie którego wchłanialiśmy niezwykłą jego atmosferę, piękno i przepych mając w pamięci artykuł na temat tego dzieła architektury autorstwa Anny Przebindowskiej, który ukazał się w Kwartalniku ARIA nr 19 udaliśmy się do kultowej  restauracji przy gmachu Opery – słynnej  Cafe’ de la Paix. Tam czekał na nas zamówiony obiad o typowym dla Paryża menu. To niezwykle eleganckie i pełne paryskiego szyku miejsce wynagrodziło nam trudy kilkugodzinnego zwiedzania.
Po obiedzie mieliśmy trochę czasu wolnego przed wieczornym spektaklem Marii Stuardy. Na spektakl zostaliśmy zawiezieni autokarem, bowiem Théâtre des Champs Élysées pomimo swojej nazwy, nie znajduje się na Avenue des Champs-Élysées, ale na Avenue Montaigne (jednej z najbardziej ekskluzywnych ulic w Paryżu) pod numerem 15, w dzielnicy VIII. Ten niezwykle ciekawy budynek ukończony w 1913 r. w stylu  Art déco, jest wykorzystywany do wystawiania spektakli teatralnych, operowych oraz koncertów.
Spektakl Maria Stuarda jest koprodukcją Royal Opera House, Théâtre des Champs Élysées, Grand Teatre del Liceo oraz Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie. W partii tytułowej występowała w Paryżu Aleksandra Kurzak. Przedstawienie zachwyciło wszystkich, szczególnie nasza rodaczka, która wzruszyła nas do łez. Tuż przed wejściem do Teatru udało się zdobyć piękne róże dla pani Aleksandry, które zostały jej wręczone po jej wyjściu z budynku opery, gdzie czekaliśmy na nią cierpliwie. Spędziliśmy z nią i jej mężem Robertem Alagna (który czekał wraz z nami ) miłe chwile na zachwytach, rozmowach oraz zbieraniu autografów. Recenzję z tego wydarzenia napisała Anna Gryczka – Dziadecka dla Kwartalnika nr 20.
Następnego dnia pobytu w Paryżu – w niedzielę rano pojechaliśmy naszym autokarem z przewodniczka p. Danutą na wycieczkę, której pierwszym punktem był Lasek Buloński, gdzie niedawno został oddany od użytku pawilon Fundacji Louis Vuiton. Dzieło architektoniczne słynnego Franka Gehry’ego gromadzi sporo zwiedzających. Zastaliśmy tam długą kolejkę ludzi stojących po bilety na wystawę Les clefs du’une passion. Nasza grupa poprzestała na obejrzeniu pawilonu z zewnątrz. A jest co oglądać! Sprawiająca wrażenie lekkości konstrukcja, jasna, transparentna rozpościera nad fontanną w formie schodów swe żagle. Zastaliśmy tam znowu patrol uzbrojonych „po zęby” antyterrorystów.
Z Lasku Bulońskiego udaliśmy się na Cmentarz Pere Lachaise do grobu Fryderyka Chopina. Po drodze zajechaliśmy na Place Vendôme, gdzie Chopin mieszkał krótko, ale tam właśnie zmarł, pod numerem 12. Znajduje się w tym miejscu bardzo piękna mała tabliczka. Kilka kroków dalej jest kościół Św. Magdaleny, w którym odbyły się uroczystości żałobne wraz z wykonaniem (zgodnie z życzeniem Fryderyka) lacrimosy z Requiem Mozarta.
Cmentarz Père-Lachaise to największy i najsławniejszy cmentarz paryski, założony w 1804 roku w ogrodach przylegających do willi Mont-Louis, podarowanej przez Ludwika XIV swojemu spowiednikowi, Père Lachaise (ojcu Lachaise), francuskiemu jezuicie. Cmentarz jest pięknie położony na wzgórzu, wypełniony kamiennymi nagrobkami wielu słynnych postaci. Po podejściu do grobowca zastaliśmy kilka osób, które na widok naszej  dużej grupy z polskim proporczykiem ustąpiły nam miejsca odsuwając się na bok. Zostały zapalone 3 duże znicze opatrzone logiem Stowarzyszenia ARIA, przywiezione przez nas z Polski. Spędziliśmy w tym miejscu trochę czasu rozmyślając i odmawiając też wspólne modlitwę za naszego Rodaka. Przeszliśmy spacerem po cmentarzu w cieniu wielkich, pięknych drzew co chwila trafiając na grobowiec ze znanym  nazwiskiem.
Po opuszczeniu tego miejsca pojechaliśmy autokarem na zaplanowane zwiedzanie Montmartre, gdzie na słynnym Placu Tretre obok Bazyliki Sacré-Cœur zamówiono dla nas obiad w restauracji La Cremmerie. Tłum turystów utrudniał poruszanie się po tym kultowym miejscu przedłużając czas dotarcia do restauracji. Na wzgórze wyjechaliśmy kolejką podzielni na trzy mniejsze grupy. Restauracja czekała na nas wypełniona po brzegi gośćmi, ale nasz stół był sprawnie obsługiwany, a wspaniałe  jedzenie i wyborne wino wynagrodziły trudy spaceru w pełnym słońcu. Po obiedzie udaliśmy się do Bazyliki. Nasz pobyt na Montmartrze przedłużał się. W planie mieliśmy jeszcze wyjazd do oddanej do użytku w styczniu 2015 roku Filharmonii paryskiej w oddalonej kilka kilometrów od centrum północnej XIX dzielnicy. Zaprojektowana przez słynnego francuskiego architekta Jeana Nouvela, Filharmonia położona jest w obrębie wewnętrznej obwodnicy Paryża – Peripherique – w Parc de la Villette, gdzie znajduje się już kompleks Cite de la Musique, a niedaleko położone jest konserwatorium. Fasadę zdobi podobno 340 000 metalowych ptaków, które wydają się lecieć na północny wschód, w kierunku Saint-Denis. W nowej Filharmonii mają siedzibę dwie orkiestry – Orchestre de Paris i Ensemble Intercontemporain – a regularnie występować będzie znany zespół muzyki barokowej Les Arts Florissants. W autokarze jednak zdecydowano o powrocie do hotelu z powodu późnej godziny, zmęczenia gorącem oraz dużym natężeniu ruchu na drodze.
Czekał nas wieczór w Opera Garnier i dzieło  CH. W. Gluck’a Alcesta. Przebrani i odświeżeni przeszliśmy na nogach na Plac de l’Opera. Przed budynkiem opery zastaliśmy bramki jak na lotnisku, w których służby specjalne kontrolowały każdego wchodzącego. To znowu przypominało nam o zagrożeniach atakami terrorystów. Zajęliśmy w końcu miejsca w lożach I piętra i mogliśmy oddać się atmosferze paryskiej opery. Spektakl w takim miejscu i w tym wykonaniu wzbudzał sporo emocji. To barokowe dzieło zgromadziło na widowni samych koneserów i bywalców, którzy wiedzieli po co przyszli. Znowu odsyłamy do recenzji Alcesty w Kwartalniku ARIA  nr 20. Po spektaklu – jeszcze nocny spacer po  Paryżu i lampka wina w jednej z licznych w tej okolicy uroczych kawiarni. Mieszkając w hotelu w centrum można sobie na to pozwolić.
Nazajutrz rano, po śniadaniu opuściliśmy nasz gościnny hotel. Przed nim czekał autokar z przewodniczką i zostaliśmy zawiezieni na lotnisko Charles de Gaulle. Opuszczając Paryż już wiedzieliśmy, że właśnie zaczyna się tu czas ogromnych upałów. Udało nam się więc uniknąć skwaru i wrócić pełni wspaniałych wrażeń nie tylko operowych.

Galeria zdjęć

 

« z 2 »

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *